Maksymalna ostrożność
Może ktoś dojść do wniosku, że radzę szanownym Czytelnikom, by podchodzili do nowo poznanych ludzi jak pies do jeża, czyli z maksymalną ostrożnością. Wręcz przeciwnie! Trzeba pamiętać, że nasza twarz, spojrzenia i gesty są jakby poza kontrolą przecież nie obserwujemy się w lustrze! Czyli patrzymy na „nowych” odruchowo, nieco spode łba (dotyczy to i urzędników wobec petentów). Pierwsze spotkanie jest szczególnie ważne, zapada w pamięć tak głęboko jak żadne inne, nawet… ostatnie. Trzeba zatem ukrywać tę nieufność, szczerzyć zęby w uśmiechu i tak nie wyjdzie to tak przesadnie, jak by można sądzić. To nie jest dwulicowość, tylko próba okazania dobrej woli. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie jeśli wpychamy kogoś w szereg tych złych, podejrzanych, to on się do tej roli dopasuje. Jeśli okazujemy życzliwość, możemy liczyć na więcej. Więc okazujmy!